Hejka
Na początek przepraszam za moją dłuższą nieobecność, ale nie miałam czasu. Nie będę was wprowadzać w szczegóły, bo zanudzilibyście się na śmierć. Ale nie przedłużam i daję opowiadanie
{ Mara }
Następnego dnia :
Siedziałam właśnie na kanapie popijając herbatę. Czułam się jak w potrzasku. Było za późno, by wycofać się z tego spotkania. Nie chciałam na nie iść i wysłuchiwać ich opowiadań o tym, jacy są szczęśliwi. Z drugiej jednak strony Joy była moją przyjaciółką i powinnam cieszyć się jej szczęściem. Jednak nie potrafiłam. Patrząc na Jeroma widziłam nasze wspólne chwile. Odwiedziny jego ojca w więzieniu, turniej ping-ponga o tarczę Frobischer-ów , wspólne odgadywanie przesłania tajemniczego listu od Trudy... STOP. Co ja wyrabiałam. On jest teraz z Joy. Planują razem ślub. Ja się dla niego nie licze. Pamiętałam, jak zdradził mnie z Willow ale mimo tego nadal go kocham. Mimo wachania postanowiłam zachowywać pozory przyzwoitości i pójść na to spotkanie. Wstałam z kanapy, odświerzyłam się, umalowałam i ubrana w jeansy, fioletowy sweter, kremowy płaszcz oraz rękawiczki wyszłam na dwór i podąrzyłam w kierunku kawiarni, w której byłam wczoraj.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Następny pojawi się w środę za dwa komentarze pod tym postem. Do następnej notki
Lusia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz